Czy ekspedycje z 1934-43 prowadzone przez Heinricha Himmlera przyniosły rezultaty? (Patrz: Tajne stowarzyszenia w Niemczech. Channeling, okultyzm i Hitler). Wydaje się, że tak. Hitler nazwał ją „Cudowną bronią” -Wunderwaffe” . Jest to o tyle ciekawe iż owe pracy dziwnym trafem zaczęły się w latach 30-tych, a skończono oficjalnie w 1945 roku. Czyżby skądś czerpano inspiracje i natchnienie do tych, nie oszukujmy się, pionierskich rozwiązań i technologii? Jest na to natomiast jedno pewne; zaawansowana technologia wojskowa III Rzeszy nie jest już tajemnicą. Ważniejsze projekty, których realizacja w praktyce miała się rozpocząć po 1944 roku, są jednak do tej pory tajne i nieznane większej liczbie mieszkańców naszej planety.
Lata 30 -te –Herman Goring – orędownik Luftwaffe doprowadza do rozkwitu tego sektora wojskowego. Pod jego kierunkiem kierownictwo RLM (ministerstwo lotnictwa Rzeszy) zapewnia najlepsze warunki pracy, płacy i dodatkowych korzyści tego sektora w porównaniu z innymi gałęziami przemysłu. Powstaje 9 ośrodków naukowo – badawczych o ściśle określonych dyscyplinach ze świtą lotnictwa z hasłem „koszty nie graja roli”. Pod aspiracjami RLM powstają odrębne instytucje nadzorowane przez Urząd Techniki który jest specjalnym wydziałem ministerstwa lotnictwa , który odpowiadał za koordynowanie prac badawczych i zastosowania ich efektów w procesie przemysłowym. (Innymi słowy chodzi o jak najszybsze wprowadzenie nowych myśli technicznych do linii seryjnej).
Głównymi konstruktorami, którzy zajmowali się projektowaniem i konstruowaniem latających dysków byli: Hermbahl, Schiver, Bellono i Mithe, ale po kolei … (artykuł w czasie pisania)
Technologia towarzystwa Vrill
Lata 20 – te. Pierwsze prace nad statkiem latającym Vril-1 w Augsburgu.
Pamiętacie channelingi Marii Orsich i Sigrun (dwoje medium -reprezentantki stowarzyszenia Thule i Vrill), które w lecie 1922 roku w małej stodole nieopodal Monachium przekazały informacje o stworzeniu między wymiarowej maszyny – pojazdu, w oparciu o przekazywane informacje z Cywilizacji z Aldeberan [1] Tutaj trzeba uściślić owe informacje.
Otóż Thule i Vril potajemnie nazwali projekt a właściwie maszynę (na postawie informacji channelingowych) „Jenseitsflugmaschine” , lub „Latająca maszyna innych światów”. Towarzystwo Vrill wykorzystuje swoich członków w niemieckim środowiskach biznesowych w celu pozyskania funduszy na budowę tego urządzenia, pod literami kodu JFM („Jenseitsflugmaschine”). Jeszcze w 1922, części do maszyny zaczęły przybywać niezależnie z różnych źródeł przemysłowych w pełni spłacane przez towarzystwa Thule i Vril .
Cóz to była w takim razie za maszyna?
Po aktywacji, cylindryczny zespół napędowy, który składa się z elektrycznego silnika rozruchowego i generatora wysokiego zasilania powodował rozruch górnego i dolnego dysku które obracały się w przeciwnych kierunkach w celu utworzenia obrotowego pola elektromagnetycznego, który był coraz bardziej intensywny. Intensywność i częstotliwość drgań pola miała wzrosnąć aż do punktu, w którym międzywymiarowe oscylacje wystąpiły, otwierając bramę lub portal do innego świata . Okultyści nazwali to „białe dziury „, które teoretycznie umożliwiłyby bezpośrednie połączenie JFM z Aldeberan dostosowując odpowiednie oscylacje częstotliwości dzięki któremu możliwe byłoby fizyczny kontakt z tak odległym światem. Coś na wzór Gwiezdnych wrót ( moim zdaniem jest wielce ciekawym, aby różne detale nakładały się i były bardzo podobne w swojej naturze.. O Gwiezdnych wrotach tworzących bramy czasoprzestrzenne napiszę oddzielny artykuł. Dopiero Wam się zrobi gorąco:))
Tak więc jedynym celem JFM było dotarcie do Aldebaran i nawiązanie kontaktu fizycznego z Obcą cywilizacją z którą komunikowano się do tej pory medialnie. Dwa lata przeprowadzono badania z JFM do roku 1924, kiedy to maszyna została pośpiesznie zdemontowane i przeniesione do Augsburga, gdzie ostatecznie została umieszczona w składzie Messerschmitt’a, po której ślad zaginął.
Dlaczego o tym wspominam? Otóż osobą która brała czynny udział w tych pracach nad JFM był nie kto inny jak W.O Shumann.[1] To własnie on kontaktował się z obydwoma stowarzyszeniami, był na spotkaniach czannelingowych, zapoznał się z technicznymi informacjami przekazywanymi przez medium, którego owocem było urządzenie jego konstrukcji zwane levitatorem (nie wiem czy dobrze przetłumaczyłem). A własnie to urządzenie, jak przedstawię poniżej będzie głównym urządzeniem napędowym pojazdów dyskoidalnych III Rzeszy: od RFZ począwszy od 1934 a kończąc na fantastycznych Vril i Haunebu z 1939/45 roku.
RFZ-1 – prototyp
1934 – z ramienia organizacji Vril w powietrze wzniósł się pierwszy eksperymentalny statek powietrzny RFZ-1 (Rundflugzeug-1) pod kierunkiem konstruktora profesora W.O. Schumanna z Uniwersytetu Technicznego w Monachium oraz bezimiennego inżyniera lotnictwa z Bochun. Pojazd – w kształcie dysku o średnicy 20 metrów opierał się na zastosowanej technice prof. Schumanna tzw. SM-Levitator. Na potrzeby prób eksperymentalnej serii RFZ, całe przedsięwzięcie zlokalizowano na terenach obok fabryki zakładów lotniczych firmy Arado w Brandenburgii. Potwierdza to przekonanie, iż stowarzyszenie cieszyło się dużym poparciem władzy III Rzeszy, ponieważ zakład ten, jak większość w tamtym czasie, był finansowany z dotacji rządowych, a zakłady były pod kontrolę RLM – Ministerstwa Lotnictwa Rzeszy (realizacja planu Geringa). [2] Sam lot RFZ-1 nie był w pełni udany. Po wzniesieniu się na wysokość około 60 metrów pilot Lothar Waiz utracił nad nim kontrolę i rozbił pojazd, na szczęście sam bezpiecznie opuszczając kabinę. Aby prace nie zostały zahamowane, Vril szybko skonstruowała kolejne modele.Badania SS -tj. Grupy Czarne Słońce
Placówka SSE-4
Po pierwszych sukcesach organizacji Vril w budowie obiektów latających typu RFZ tematem zainteresowało się SS i nowo powstała grupa Czarne Słońce (Black Sun). Przystąpili do niezależnych a tym samym alternatywnych badań w tym zakresie. Powstała nowa placówka ds. prac badawczych tj. SS-E-IV (SS-Entwicklunstelle-IV).
1939 – Stworzono napęd antygrawitacyjny (elektrograwitacyjny). Jako urządzenie zasilające wykorzystało zestaw połączonych silnych elektromagnesów generatora Van de Graafa i rodzaj sferycznego dynama Marconiego zawierającego kulę wirującej rtęci. Urządzenie wytwarzało pole elektrograwitacyjne i zostało nazwane „Tachjonatorem Thule”. Nad wynalazkiem pracował Hans Kohler oraz von Franz Haid z zakładów Siemens – Schucker oraz laboratorium AEG Telefunken.
RFZ-3 prototyp
1937 – skonstruowano model RFZ-3, a następny – większy RFZ-4 w 1938. Oba prototypy zostały wykorzystane do dalszego testowania, które dotyczyło poprawy zarówno charakterystyki lotu , jak prawidłowości działania urządzeń SM-Levitatora oraz pulsacyjnego pola magnetycznego.
RFZ -4
1938 – zbudowano niewielki kolisty pojazd RFZ-4 o napędzie tym razem śmigłowym, który służył do badań tj. zachowania się obiektów w kształcie dysku w powietrzu.
Hanunebu
RFZ-5 (Haunebu 1)
08.1939 – SS buduje już swój własny RFC-5. Jest to pierwszy długodystansowy statek o długości 25 metrów nazwany Haunebu I. gdzie na tajnym poligonie doświadczalnym placówki odbywa swój dziewiczy lot.
Dowody:
Pierwszy lot: 1939 (badania 52 loty)
Średnica: 24,95 m
Napęd: Thule Tachyonator (Triebwerk) 7b
Control: pole magnetyczne Impulser 4
Prędkość: 4.800 kilometrów na godzinę (teoretycznie do 17.000 kilometrów na godzinę)
Czas lotu: do 18 h
Uzbrojenie:
* 2 x 80 mm KSK (KraftStrahlKanone) w rotacji wieży
* 4 x MK-108 body (30 mm armata produkowane w zakładach Rheinmetall-Borsig do wykorzystania w samolotach, również montowane w kolejnych wersjach Haunebu i dysków Vril. To mierzy 1057 mm długości i waży 58 kg. Jej szybkostrzelność była 650 pocisków na minutę przy prędkości wylotowej 540 m / s. Ze względu na powolny prędkością wylotową armaty trudno było celem, a jej zasięg zbyt krótki. Jednak okazało się bardzo skuteczne, niezawodne i proste w produkcji.)
Zbroja: Double Victalen (Aby oprzeć się niesamowite temperatury tych prędkościach specjalne zbroje zwane Victalen był pionierem hutników SS specjalnie dla serii Vril i Haunebu jednostek dysku.
Załoga: 8
Unosząc pojemność: 8 minut
Wszystkie pogodowe, dzień i noc, zdolności
Fitness zatrudnienia: 60%
Dostępne do służby: 1944 (2 sztuki)
Uzbrojenie: Średnie
05.1941 – Zaczęto prace nad Haunebu II (RFC-6) o śr. ok. 30 metrów, napędzany odrzutowo z zastosowaniem żyroskopu Schriever-Habbermoll’a i z pionowym starcie. Haunebu-II posiadał 4 generatory elektrograwitacyjne (jeden duży – środkowy i trzy mniejsze – stabilizujące). Pojazd rozwijał prędkość do 6000 km/h. Do 1942 pierwsze prototypy miały mnóstwo błędów.
RFZ -6
Wiktor Schauberger – Technologia anty-grawitacji
Swoje wynalazki i pomysły czerpał z natury, a konkretnie z żywiołu wody. Największym jego odkryciem było to, iż zauważył w wirach wodnych tzw. zjawisko antygrawitacyjne opierające się na zasadach implozji!!!. Poprzez wir wodny – używając harmonicznych proporcji, które nazywał Alfą i Omegą reprezentującą Ducha i Materię [dla spostrzegawczego widza będzie to niezła zbieżność z myślą przewodnią tajnych stowarzyszeń średniowiecznej Europy] oraz wykorzystując nauki Pitagorasa powstawał rodzaj energii elektrograwitacyjnej, Udowodnił, iż te dwie cechy tj .wir i implozja wpływały na grawitację!! .[1]
Podczas wojny pracował głównie nad silnikiem, który miał mieć własności wiru wodnego.
Twierdził, że….
„obecna technologia używa złych zjawisk. Bazuje na entropii – ruchowi, który jest używany przez naturę do rozdzielenia zbitej materii. A jednak… natura używa zupełnie innego typu zjawiska przy wzroście (implozji). Panująca technologia bazująca na eksplozji – spalaniu paliwa i rozdzielania atomów – wypełnia świat w rozprzestrzeniającą się, generującą ciepło energię środka, która jest szkodliwa.”
[ Jest to moim zdaniem iście ciekawe stwierdzenie, ponieważ wskazuje na dziedzinę, której filarem jest energia wytwarzana dzięki Torusowi = zwanego oddechem wszechświata. Ale to odłóżmy na inny temat:) ]
Więcej na temat:
Viktor Schauberger – Zrozumieć i naśladować naturę
Wkrótce jego pomysły trafiły na wokandę u Hitlera. Ten zainteresował się osobą Schaubergera, a raczej jego talentem i i odkryciami.
06.1934 – Wiktor spotkał się w Reichstagu z Hitlerem. Hitler chciał wiedzieć wszystko na temat najnowszych osiągnięć, różnych możliwości zastosowania projektów naukowca w praktyce. (szczególnie chodziło o poskromienie i wytwarzanie owej energii). Tak narodziła się koncepcja połaczenia owej energii i pojazdu którym miała by poruszać. Hitler dał zgodę na spore fundusze na prace Schaubergera. Cel: stworzyć pojazd latający, który wykorzystywałby właściwości wiru wodnego. Prowadził swe badania w szkole SS w Rosenhugel, gdzie została zbombardowana, wkrótce przez aliantów. Badania kontynuowano w miejscowości Leonstein koło Linzu. Budowano tam zmniejszone statki, które później wpadły w posiadanie Amerykanów. Określano je mianem „bączków Schaubergera”.
Bączki Schaubergera
Jeden z latających dysków skonstruowanych przez Schaubergera osiągnął wysokość 15000 metrów w zaledwie trzy minuty oraz prędkość poziomą rzędu 2200 km/h. Był on napędzany turbiną Schaubergera, która wprowadzając powietrze w charakterystyczny ruch oscylacyjny powodowała uniesienie się obiektu w lewitacji Wykazywał on interesujące cechy – po uruchomieniu napędu zaczynał pulsująco świecić w kolorze niebiesko-zielonym, a później w kolorze „biało-srebrzystym” jak określił to sam konstruktor. Zespół naukowy Schaubergera był pewien, że przy takich parametrach istniejące w dysku przeciążenie zabije każdego pilota. Aby sprawdzić, jak jest one wielkie zainstalowano na pokładzie dysku urządzenie mające dokonać pomiaru. Jakież było zdziwienie naukowców, kiedy okazało się, że przeciążenie to ma wartość 0,5 g, a więc jest pół raza mniejsze od przyciągania ziemskiego!
Później prototyp rozwinięto i technologię z niego zastosowano w wehikule nazwanym Belluzzo-Schriever-Miethe Diskus, obiekcie mającym ponad 22 stopy wysokości. Mógł on przemieszczać się z prędkością ponad 2000km/h, planowano zwiększenie tej prędkości do 4000km/h. 1945 – osiągnięto przekroczenie bariery 1300 mil na godzinę i wysokość 40 tysięcy stóp nad ziemią w mniej niż trzy minuty. Zanotowano, iż srebrzysty obiekt świecił chwilami niebiesko-zielonym światłem.
Jeden z prototypów uległ zniszczeniu w laboratorium na skutek nieuwagi naukowców, natomiast drugi przejęli amerykanie.
Dodatkowe info
Technologia Nazistów
Rudolf Schriever – lotnik, konstruktor amator i oficer Luftwaffe zajmował się unowocześnianiem samolotów z innowacyjnymi rozwiązaniami. Głównym cele jego starań był pojazd, który potrafiłby pionowo startować.
1942 – powstaje tzw. „latający bączek” w fabrykach Heinkla w Eger. (przypominam, że na tym etapie konstrukcyjnym projekt ten nie ma nic wspólnego z Bączkami Schaubergera choć koncepcja obu Panów była zbieżna). Pierwszy model był bezzałogowy i miał 1,8 metra wysokości. Przypominał śmigłowiec bez ogona z wirnikiem 12 łopat.
Flugelrad
1943 – Kolejne modele nazwano „Flugelrad” – czyli latające koło. Koncepcja maszyny opierała się na idei szybkiego obrotu – jak rzucanie Frisbee. Ta technika zapewniała stabilny, płynny lot dopóki osiągano wysoka prędkość obrotową dzięki silnikom zakładów BMW typu 109-003. Badania prowadzono w Pradze Czeskiej a dokładniej na lotnisku Praga-Kbely między sierpniem a wrześniem tegoż roku. Pojazd wzbił się na 1 metr wysokości i pokonał 300 metrów zanim twardo wylądował. To tutaj na prośbę o dalsze finansowanie badań cały projekt przejmuje SS.
Flugelrad II – 6 metrów średnicy i 2 metry wysokości. Miał kształt kształt krążka Frisbe z wypukłością na środku. (świadectwem tych wydarzeń znajdujemy w gazecie niemieckiej z lat 50 –tych gdzie opisuje to zdarzenie rzekomo świadek całego zajścia).
Fluelrad III
1944 – 7 metrów średnicy, kokpit na 2 osoby. Pojazd ma niestety również spore problemy z silnikiem. Zespół musiał się następnie przenieść do Wrocławia aby pomóć przy innym projekcie latających talerzy
Peenemunde
Pierwszy ośrodek rakietowy i poligon doświadczalny na świecie znajdujące się na wyspa Uznam, otoczona z 3 stron morzem Bałtyckim , a z jednej rzeką Peene.
1936 – rozpoczęcie budowy kompleksu przez Korpus budowlany Organizacji Todta. Wybudowano laboratoria, warsztaty, itp..
1937 – Rozpoczęcie prac badawczych. To tutaj rozpoczęto Projekty V-1, V- 2 [s],
Richard Miethe
1942 – Dr Richard Miethe rozpoczyna pracę nad napędzanym turbinowo lekkim statkiem dyskoidalnym REC-17 w Penemunde. Niedługo dołączył do niego włoski naukowiec Giuseppe Beluzzo.
Powstaje program budowy latających talerzy Miethego tzw Projekt Haunebu. Inne nazwy to Kugenlblitz, czy Vril. Nazwa Haunebu nawiązuje do germańskiego „łańcucha wcieleń” oraz ariozoficznej koncepcji polarnego pochodzenia rasy aryjskiej.
Haunebu I – powstaje gładki zwarty dysk o śr. 9 metrów, na środku widoczna wypukła kabina. Wykorzystuje efekt Coandy– które nadawało siłę nośną pojazdu. [z] Model potrafi startować już pionowo.
– problemy z stabilnością lotu
– ciąg (moc) silnika
1943 – kiedy alianci po raz pierwszy odkrywają tajny Ośrodek badawczy Niemiec, decydują się na jego zniszczenie. Tzw. Operacja „Hydra” której celem było zbombardowanie Peenemunde skończyło się połowicznym sukcesem. Zniszczono głównie koszary i kwatery, natomiast linie i laboratoria ocalały.[d] Himler przejmuje całe przedsięwzięcie. Cała produkcja eksperymentalno-technologiczna zostaje przeniesiona do innych zakładów. To własnie Projekt Haunebu razem z Miethem zostaje przeniesiony do Wrocławia aby razem z pomocą Rudolfa Schrriever’a popchnąć prace do przodu. (własnie to pokazuje rozczłonkowanie technologicznego w III Rzeszy, ponieważ tych 2 panów, którzy próbowali robić ten sam de fakto projekt – choć używając innych pomysłów- nie mieli o sobie pojęcia).
Piloci do oblatywania prototypów latających talerzy
1934 – sformowano specjalny dywizjon rozpoznawczy, który podporządkowano niemieckiemu wywiadowi wojskowemu – Abwehrze. W ciągu kolejnych 10 lat dywizjon przeszedł szereg przekształceń. Kiedy Abwehra straciła zaufanie Hitlera jednostka została włączona do Luftwaffe.
02.1944 – powstaje jednostka specjalna pułk bombowy Kampfgeschwader 200 tj. KG200.(podlegający 5 Wydziałowi Lufftwaffe). Jego dowódcą został pułkownik Werner Baumbach – jeden z najbardziej doświadczonych pilotów bombowych Luftwaffe, a przy tym fanatyczny zwolennik Fuhrera. Pierwsza Eskadra KG 200 jako zadanie miała transport agentów wywiadu do i z krajów alianckich. Podzielona była na grupę bliskiego i dalekiego działania a rozkazy otrzymywała bezpośrednio od SD (Sicherheitsdienst). Eskadra ta działała wyłącznie w nocy, opierając się na talentach najlepszych w Luftwaffe oficerow-nawigatorów. Zadaniem Drugiej Eskadry KG 200 były misje specjalne, dalekie patrole rozpoznawcze (USA) itp. I własnie z drugiej eskadry 4 dywizjon tj. 4/KG200 zajmował się nową technologią lotniczą, z oblatywaniem prototypów włącznie. [a]
Projekt Thor
01.1942 – Powstaje projekt Thor – projekt badawczy zajmujący się alternatywnym sposobem napędów i budowy statków powietrznych III Rzeszy.
Projekt Chronos
08.1943 – Projekt Thor przemienia się w Projekt Chronos [f] Program „Chronos” był najtajniejszym programem ze wszystkich prowadzonych w III Rzeszy oraz posiadał najwyższy priorytet. W ramach tego programu skonstruowano urządzenie (generator elektrograwitacyjny „Dzwon”), które było elementem silnika antygrawitacyjnego (tzw. Thule) napędzającym statki powietrzne, a działające na zasadzie przeciwbieżnie wirujących mas z olbrzymią prędkością, najczęściej w formie dysków wypełnionych rtęcią. [g]
Dzwon (Die glocke)
Niezbędne urządzenie służące jako część jednostki napędowej. Był to podłużny cylinder jednej strony zakończony kopułą, zaś jego druga strona stanowiła okrągłą podstawę. Przed każdym startem do dzwonu wkładano jakiś pojemnik ze ściankami wykonanymi z ołowiu o grubości ok. 3 centymetrów. Pojemnik miał ok. 1-1,5 m długości. Znajdowała się w nim ciecz o konsystencji, która przypominała rzadką galaretę. Miała ona fioletowy, metaliczny kolor. Pojemniki z tą substancją oznaczano IRR SERUM 525. Substancja była złożona z tlenków toru i berytu. Podczas uruchamiania dzwonu pojawiało się wielkie promieniowanie na skutek, czego zginęło pięciu z siedmiu naukowców prowadzących eksperyment. Po tym wydarzeniu zaprzestano badań, jednak nie trwało to zbyt długo, ponieważ już miesiąc później zebrano nową ekipę badawczą i wznowiono badania. Od tej pory naukowcy przebywali ok.200 metrów od urządzenia w gumowych kombinezonach i hełmach z czerwonym iluminatorem na oczy. Zaczęto również badać reakcje organizmów żywych na zjawisko promieniowania. Umieszczano w pobliżu dzwonu płazy, owady, gryzonie, różnego rodzaju rośliny, ale także inne produkty takie jak: mleko, mięso, białko a nawet krew. We wszystkich wypadkach zauważono tworzenie się dziwnej formy krystalicznej. Natomiast w przypadku roślin zaobserwowano zanik chlorofilu. Rośliny po pięciu godzinach zaczęły szarzeć lub żółknąć, aby po tygodniu zamienić się w dziwną maź.
Antygrawitacja
Działa na zasadzie odwrotnego przebiegu spłaszczonej lemniskaty. Przeciwnie skierowane tarcze we wnętrzu statku kosmicznego wywoływały efekt dynama. Dzięki temu efektowi powstawało wokół statków kosmicznych pole zerowe, przy czym dochodziło do bezustannego wsysania się w owo pole. Statek byt pociągany w kierunku nadanym polu. Taki napęd powodował widoczne tylko z zewnątrz, nierównomierne ruchy zygzakowate, które nie byłyby jednak odczuwalne wewnątrz. We wnętrzach statków nie oddziaływały na pilotów żadne siły odśrodkowe, ponieważ statki posiadały własne pole grawitacyjne.
Rtęć
Napęd wykorzystywał jako paliwo zjonizowaną parę rtęci – plazmę. Wiadomo jest, że w związku z prowadzonymi badaniami Niemcy sprowadzili jej ponad kilkadziesiąt ton.
Haunebu był zestawem połączonych silnych elektromagnesów generatora Van de Graafa i rodzaj sferycznego dynama Marconiego zawierającego kulę wirującej rtęci. Urządzenie wytwarzało pole elektro-grawitacyjne i zostało nazwane „Tachyonatorem Thule”. Nad wynalazkiem tym pracował Hans Coler oraz von Franz Haid z zakładów Siemens – Schucker oraz labolatorium AEG Telefunken
Koniec lata 1944 – Schriever i Miethe przenoszą się do Pragi Czeskiej, aby od nowa rozpocząć projekt Haunebu, ponieważ linia frontu zmienia położenie i nadchodzą Rosjanie. W międzyczasie w Pradze zbudowano pod nieobecność Schriever’a Flugelrad IV. Jednak te prace zostały zawieszone a prototypy zniszczone [h](dwa prototypy Haunebu we Wrocławiu przejęli Rosjanie). Przeniesiono projekt do podziemnej fabryki w Górach Harcu gdzie znajdują się tam zakłady Mittelwerke w Nordhausen. (dokładniej w Kahla – kompleksie Nordhausen). To właśnie w tym Zakładzie budowano V-2.
1944 (Zima) – Powstaje Haunebu III. Wykorzystano do jego budowy materiał tzw. Luftschwamm (powietrzna gąbką).
Jest to spiek aluminiowo-magnezowy, bardzo porowaty, odkryty w 1935 roku zwany imperium. Stop odporny na ekstremalnie wysokie temperatury, przyczym poddane ich działaniu zmienia kolor!. Powstał tylko jeden prototyp. Wykonał on 19 lotów podczas których testowano jego właściwości w czasie lotu. Mógł on pomieścić w swoim wnętrzu aż 32 ludzi i rozwijać prędkość10 Machów (ok. 12000 km/h)!
Haunebu IV – śr. 15 metrów, wykorzystujący 12 silników.
14.02.1945 – Haunebu V – pierwszy przelot testowy, posiadający 4 silniki, oraz mniejsze gabaryty kosztem zwrotności. Potwierdza to świadek owego lotu w szwajcarskiej gazecie, gdzie opisuje że działo się to w Fabryce Kahla w Turyngii. Poniżej 3 min wznoszenia pojazd wzniósł się na wysokość 12 tyś metrów!, przy złej pogodzie.
17.04.1945 – Miethe zgłosił Hitlerowi:
„Dziś pod moim kierunkiem i w obecności 3 oficerów Luftwaffe V-7 został przetestowany na niebie nad Bałtykiem”.
Dowody
Sprawa zaawansowanej technologii ujrzała światło dzienne od kiedy to Sir Roy Feddon, szef tajnego niemieckiego instytutu techniki, pracującego dla szczebla ministerstwa zajmującego się produkcją pojazdów latających, w 1945 roku oświadczył:
„(…) Widziałem część z projektów i całe linie produkcyjne… Gdyby Niemcy upadły kilka miesięcy później, sprzęt ten spowodowałby odwrócenie szali zwycięstwa…”
1956 – Kapitan Ruppelt, szef Amerykańskich Sił Powietrznych powiedział:
„Kiedy skończyła się II Wojna Światowa, Niemcy posiadali szereg różnego rodzaju pojazdów w kształcie koła i elipsy, oraz zupełnie nowe pojazdy w trakcie dopracowywania. Mimo faktu, iż dowództwo zajmowało się wtedy dopiero fazą wstępną, były to jedyne osoby, które wiedziały i mogły odróżnić te obiekty od prawdziwych, o których mówili świadkowie, którzy zobaczyli UFO…”
Pewnego rodzaju potwierdzeniem była wypowiedź agenta CIA Virgila Armstronga:
„Wiemy, iż we wczesnych latach wojny Alianci nie wierzyli w zaawansowaną broń, dopóki informacji nie dostarczył im nasz wywiad, który po natknięciu się na szczegóły tych projektów zaczął intensywne prace w tym kierunku. Wtedy to projekty zostały uznane za prawdę, kilka lat później bronią grawitacyjną dysponowały już nie tylko Niemcy…”
13.12.1944 roku „Centrala Główna Alianckich Sił Ekspedycyjnych informowała, – Nowa niemiecka broń zrobi przerażające wrażenie na wschodnim froncie – Pilot Amerykańskich Sił Lotniczych doniósł, iż podczas lotu zwiadowczego zauważył srebrne, okrągłe obiekty na niemieckim niebie. Kule znajdowały się w gromadzie lub poruszały się same. Bywały momenty, kiedy to stawały się półprzeźroczyste…”.
14 grudzień 1944 roku – gazeta New York Times pisze (zgłosił to dzien wcześniej niejaki Rogers który oświadczył: Tajemnicza rozświetlona kula jest najnowszą powietrzna bronią bojową III Rzeszy”) w jednym z artykułów: „Tajemnicza latająca kula nową bronią Niemiec.” że z terytorium Rzeszy startują okrągłe, pozbawione skrzydeł pojazdy: „Pojawiają się pojedynczo lub w formacjach. Niektóre są metaliczne, inne wydają się przezroczyste, pozbawione skrzydeł i okrągłe” – relacjonujący pilot, który widział te spodki w okolicach gór sowich.
22.12.1944 – Podobne zdarzenie (a było ich dość sporo) zostało zgłoszone przez pilota weterana z 415 Nocnej Eskadry Lotniczej. Znajdował się wówczas na misji zwiadowczej nad Hagenau. Był roku, godzina 6 rano. Podczas gdy leciał na wysokości 1000 stóp, pilot i operator radaru zauważyli dwa obiekty za ogonem samolotu. Tajemnicze obiekty świeciły pomarańczowym światłem i co pewien czas zbliżały się bliżej samolotu. Pilot wszedł w ostrą beczkę, obiekty mimo to poleciały tuż za nim. Przez dwie minuty tajemnicze pojazdy podkradały się za pilotem, w wyniku czego musiał on wykonywać klasyczne manewry obronne, gdy nagle po chwili zniknęły…
Wyjaśnianie sytuacji, która zaszła było nie lada problemem dla wojskowych. W żadnym z przypadków piloci nie atakowali tych obiektów, nie byli także przez nie zaatakowani. Nazwano je „Foo Fighters”. Do tej pory (oficjalnie) nie zostały te zdarzenia w jakikolwiek wyjaśnione. Było jednak pewne, iż nie była to technologia Aliantów – i to był jeden z najpoważniejszych problemów dla dowódców.
19.02.1945 roku nad Pragą wiele ludzi zgłaszało informacje o niezidentyfikowanym obiekcie na niebie. Jak później stwierdzono, mógł on mieć ponad 50 metrów średnicy.
15.08.1945 (oraz 03.1946) – Rozkaz wydany przez Trumana, zrealizowany przez stanowy komitet Marynarki wojennej autoryzował zabranie niemieckich materiałów,, które doprowadziły do eksperymentów z zaawansowaną technologią III Rzeszy.
30.03.1950 gazeta „Der Spiegel” w artykule „Untertassen-Flieger Kombination” zamieszcza informacje o Rudolphie Schrieverze. Oświadczył , iż pracował pod Pragą w składzie małej ekipy, której celem było opracowanie nowego typu spodka latającego.
„… Rudolph Schriever, który twierdzi, że inżynierowie z całego świata od początku lat 40-tych prowadzili badania nad spodkami latającymi, planuje zbudować taką maszynę dla Stanów Zjednoczonych w czasie od 6 do 9 miesięcy. 40-letni absolwent Uniwersytetu w Pradze dodaje, iż zrobił kopię dokumentacji maszyny, którą nazywa latającym dyskiem. Udało mu się to przed upadkiem Niemiec, albowiem później dokumenty mogłyby ulec skonfiskowaniu. Twierdzi, iż maszyna może rozpędzić się do prędkości bliskiej 2600 mil na godzinę…”
Część z materiałów Rudolpha trafiła do mediów. Na dokumentach znajdowały się rysunki potężnych spodków latających, a także całe serie dokumentacji technicznej, które niestety były niekompletne. Schriever zmarł pod koniec lat 50-tych.
Badacz Bill Rose zajmujący się tą sprawą odkrył, iż Schriever pracował z innymi naukowcami, jak Klaus Habermohl oraz Giuseppe Belluzo (włoski inżynier), a także z dr Walter Miethe. Badania Rose wykazały, iż Miethe był dyrektorem programu pojazdów grawitacyjnych w dwóch ośrodkach poza Pragą. Znamy trochę więcej szczegółów nt. pracy dr Waltera, jednakże nie znamy dokładnych informacji nt. Wernhera von Brauna, który był od 1933 roku jego fotografem.
Obecnie jesteśmy pewni, iż przynajmniej jeden z naukowców, którym był m.in. Viktor Schauberger był zaangażowany w produkcję latających dysków. Przyleciał do Pragi w roku 1945 – jak przyznawał Schriever. Jego początkowe eksperymenty związane były z lewitacją. Urodzony w 1885 roku, Schauberger interesował się w szczególności naturą. Początkowo jako wybitny nauczyciel, później jako badacz poznawał we własnym zakresie naturalny mechanizm wymiany energii na Ziemi.
1968 r dwóch zaprzyjaźnionych kalifornijskich przemysłowców było świadkami lądowania UFO. Oznajmili potem zgodnie, że ubrani w skafandry pasażerowie dziwnego pojazdu porozumiewali się ze sobą najczystszą niemczyzną… Reakcja rządu była natychmiastowa. Obydwaj mężczyźni zostali zatrzymani i chociaż badania lekarskie potwierdzały, że ich zdrowie psychiczne nie budzi żadnych zastrzeżeń, zostali na wiele lat umieszczeni w szpitalu psychiatrycznym o zaostrzonym rygorze. Kiedy stamtąd wyszli, byli już tylko wrakami ludzi.
1956 – w gazecie „Da Neue Zeitalter” czytamy:
„Viktor Schauberger był wynalazcą i konstruktorem nowego rodzaju napędu, implozji, która używając jedynie powietrza i wody generuje światło, ciepło i energię ruchu„.
18.11.1954 roku dla gazety „Tages Anzeiger” przeprowadzono wywiad z George Klein’em. stwierdził, iż 14 lutego 1945 roku był świadkiem zdarzenia, kiedy potężny dysk osiągnął niebywałą prędkość i niesamowitą wysokość w kilka chwil… W tym wywiadzie Klein dostarczył także wiele nieznanych faktów dotyczących rakiety V-2, a także informacje gdzie ukrywał się Wernher von Braun. Klein dodał, iż stabilność spodka była oparta o wskazania żyroskopu…
1993 – Powyższa tematyka tj. dyskoidalne konstrukcje o napędzie antygrawitacyjnym zastosowane już w hitlerowskich Niemczech zaczęła być znana za sprawą filmu Gerd’a Burde’a opisujący całą listę niemieckich dyskoplanów serii Haunebu i RFZ
[1] W.O. Shumann to własnie ten fizyk Winfried Otto Schumann znany m.in z częstotliwości Schumanna! Czyż teraz jego pomysły i odkrycia nabierają nowego sensu?
[2] Najnowsze badania wskazują, że urządzenie, które zaprojektował profesor Schaubereger, a które napędzane specjalną turbiną wodną po uruchomieniu nie potrzebowało już żadnej zewnętrznej energii, faktycznie jest możliwe do skonstruowania. Ma to cechy „perpeetum mobile” i tak jest faktycznie. (O. Alexandersson „Living Water – Viktor Schauberger and the secrets of natural energy”. Wyd. Gateway Books, 1990).
[s] Udoskonalona wersja rakiety V-1. Miała być ona zupełnie nowym obiektem wojskowym. Jej transkontynentalna działalność mogła pogrzebać losy nie spodziewających się niczego rosyjskich obywateli, czy żyjących wówczas w dostatku Amerykanów. Rakieta mogła podróżować z prędkością przekraczającą 5-krotnie prędkość dźwięku, jedna była zdolna wysadzić dzielnicę średniego miasta.
[d] Profesor J.Hurtak widział dokumenty z Projekt Spinaczdzięki admirałowi marynarki Dulla Ferney’a który je sprowadził.Jedno z owych dokumentów opisuje budowę pierwszego kosmicznego miasta na Ziemi zwane Peenemunde i sprowadzenie tam najlepszych ekspertów naukowych i technicznych na świecie. Przewodzić temu miał być Dr. Wernere von Braun co doprowadziło jak wiemy umieszczenie człowieka na księżycu.
[z] Efekt Coandy to efekt aerodynamiczny, gdzie szybkość substancji lub gazu utrzymuje się w „kupie” przy określonej sile ruchu tych substancji/gazów. To tak jak przy nalewaniu soku do szklanki. Słabe przechylenie prowadzi do lania soku po kartonie, a nie do szklanki…proste
[f] Wspomina o tym sam Schriever w 1952 roku, ale wspomina że sporo udało się jednak planów i rysunków uratować. Również wspomina że SS nagrało 1 film z próbnego lotu Haunebu.
[g] Po kapitulacji III Rzeszy w Berlinie rozpoczęła dochodzenie komórka NKWD zajmująca się przesłuchiwaniem jeńców oraz oficerów niemieckich mających związek z tajnymi technologiami składowanymi na Dolnym Śląsku, której przewodzili płk. Władysław Szymański i gen. Jakub Prawin. Dokumenty ze śledztwa spisywano bez pomocy tłumacza i maszynistki, a następnie przesyłano specjalnym kanałem do Bieruta. A wszystko dlatego, że przesłuchania dotyczyły jak określił to jeden z badanych SS Jakob Sporrenberg „najtajniejszego projektu III Rzeszy”. Nosił on nazwę CHRONOS, którego centralnym elementem było urządzenie o nazwie Die Golcke (Dzwon).
[h] Jak daleko Niemcy byli posunięci w badaniach nad fizyką antygrawitacji niech świadczy fakt ukazania się w Niemczech pierwszej pracy na ten temat „O grawitacji, wirach i falach w poruszających się ośrodkach” już w 1931 roku (O.C. Hilgenberg „Uber Gravitation, Tromben und Wellen in bewegten Medien”, 1931).
Reblogged this on nspap.
Gdyby niemcy mieli taka technologie ja bym teraz nie pisal a Ty bys nie czytal to proste.Ufo niemieckie to stek bzdur i wymyslow,gdyby mieli takie pojazdy wygrali by wojne.
Nie uwazasz za smieszne tu UFO a na nim zwykle karabiny?.Druga sprawa Niemcy w 2 wojnie NIE mieli samolotu ani zadnego innego pojazdu powietrznego zdolnego doleciec do USA jak podaje tekst jedynym byl sterowiec ktory sie spalil wczesniej nim wybuchla wojna.
Ciekawe co teraz się dzieje z tymi wszystkimi projektami.
Projekt Chronos był zwązany z budową maszyny czasu (jak wskazuje nazwa),a nie napędu z UFO
Niemcy ( łącznie z Hitlerem ,Bormanem którego po wojnie nigdy nie odnaleziono ,po prostu uciekli w przyszłość
Hans Friedrich Karl Franz Kammler – konstruktor i wysokiej rangi oficer SS i generał Waffen-SS. Nadzorował najważniejsze projekty budowlane SS, od wiosny 1945 szef tajnych badań nad tzw. Wunderwaffe.
http://globalne-archiwum.pl/tajne-dokumenty-cia-opisujace-nazistowskie-plany-budowy-ufo/?fbclid=IwAR3Oufadz4BXhXCkrBq6DS74KVtW4EQcigs7UPE8aL3kSdyNBDztq4nN8Ro
UFO III Rzeszy miało być projektowane w Kołobrzegu
Maria Orsic (1895 – ?)
Urodziła się 31 października 1895 r. w Monachium, w rodzinie chorwackiego imigranta. Już we wczesnej młodości związała się z autriackimi, a potem – niemieckimi ugrupowaniami skrajnie prawicowymi. W 1919 r. przeprowadziła się do Monachium, gdzie jej paranormalne umiejętności, w tym możliwość kontaktu z zaświatami, szybko dostrzegli członkowie Towarzystwa Vril. Orsic, jako jedno z najpotężniejszych medium w Europie, stanęła na czele grupy kobiet utrzymujących rzekomo stały kontakt z istotami pozaziemskimi, duchami i demonami. To właśnie za jej pośrednictwem narodowosocjalistyczni konstruktorzy mieli otrzymać od mieszkańców konstelacji Aldebaran wskazówki dotyczące budowy dyskoplanów. Zaginęła w marcu 1945 r.
Choć dziś historie o latających spodkach ze swastyką na pancerzach uznawane są za wymysł fantastów i miłośników teorii spiskowych, w Niemczech lat trzydziestych i czterdziestych rzeczywiście trwały prace nad tzw. dyskoplanami. Maszyny te, mające w przyszłości zastąpić myśliwce i samoloty transportowe „Tysiącletniej Rzeszy”, korzystać miały z alternatywnych źródeł napędu – pierścieni grawitacyjnych oraz pokładów energii, ukrytych na przykład w rtęci. Część planowano wyposażyć w silniki atomowe, wszystkie prowadzić miały działania w przestrzeni kosmicznej. Debata nad trzymanymi w ścisłej tajemnicy projektami, toczyła się między innymi w Kołobrzegu.
By zrozumieć ideę nazistowskiego UFO należy cofnąć się do drugiej połowy XIX w. To właśnie wtedy, za sprawą wydanej w 1871 r. książki angielskiego autora, Edwarda Lyttona, zatytułowanej „Nadchodząca rasa” po raz pierwszy wspomniano o przybywającym z kosmosu społeczeństwie Vril-Yan. Choć zamiarem pisarza było zdyskredytowanie popularnych w tamtym okresie, lansowanych przez część polityków, wizji utopijnej przyszłości, znaleźli się tacy, którzy przekaz odebrali w sposób dosłowny.
Interpretując treść książki, okultyści i osoby interesujące się czarną magią zaczęli utożsamiać wspomnianą przez Anglika rasę ze społecznością legendarnej Atlantydy oraz, już zdecydowanie bardziej osadzonymi w rzeczywistości, Sumerami. Nacje te przybyć miały z kosmosu, dając podwaliny współczesnej cywilizacji. W sukurs miłośnikom teorii dziedzictwa z innego wymiaru przyszli członkowie powołanego w 1875 r. w Nowym Jorku Towarzystwa Metafizycznego. Na jego czele stała urodzona w Dniepropietrowsku medium Helena Bławatska.
W oparciu o przekaz obu powyższych grup, w 1918 r. najprawdopodobniej w Monachium powołano do życia tzw. Świetlistą Lożę, zwaną inaczej
Wszechniemieckim Towarzystwem Metafizycznym lub po prostu Towarzystwem Vril. Kierownictwo jej spoczęło w rękach Dietricha Eckharta. Już w latach dwudziestych grupę tę zasiliło spore grono osób uważających siebie za jasnowidzów, wróżów czy wiedźmy. Wiele z nich w łomoczących do drzwi pogrążonej w kryzysie Republiki Weimarskiej stronników Adolfa Hitlera widziało zbawicieli Niemiec i realizatorów misji nowej, „nadchodzącej” rasy.
Jeśli wierzyć doniesieniom części badaczy tajnych technologii III Rzeszy, prace nad latającymi spodkami rozpocząć się miały w Niemczech już przed dojściem do władzy NSDAP. Ich inicjatorem mieli być właśnie przedstawiciele Towarzystwa Vril, a przede wszystkim jedna z jego członkiń – medium Maria Orsic. Udało się jej nawiązać kontakt z cywilizacją pozaziemską, zamieszkującą planety Konstelacji Byka – Aldebaran, a w szczególności jedną z nich: Alpha Tauri. Projektowanie zdolnych wznieść się ponad atmosferę dyskoplanów trwały wówczas w tajnym ośrodku badawczym w Augsburgu.
Roboty nabrały rozmachu po proklamacji narodzin III Rzeszy (wielu jej prominentów, było zresztą członkami Towarzystwa Vril). Dziedzictwa Vril-Yan zaczęto szukać w różnych częściach globu – narodowosocjalistyczne zespoły badawcze SS-Ahnenerbe (niem. Dziedzictwo Przodków) w tym celu wyruszyły na przykład do Tybetu oraz na Antarktydę.
Oprócz działań czysto koncepcyjnych, w kilku niemieckich zakładach zaczęto kompletować podzespoły latających spodków. Jeśli wierzyć ustaleniom miłośników tajnych technologii spod znaku Hakenkreuza, prace tego rodzaju trwały na pewno w dolnośląskim kompleksie Riese (zwłaszcza w rejonie tzw. „muchołapki” w Ludwikowicach Kłodzkich) oraz fabryce Avia-Junkers w czeskiej Pradze. Część miłośników Vril uważa, że bazy dla spodków powstały też w Nowej Szwabii, czyli terenach o powierzchni 600 tysięcy kilometrów kwadratowych, zdobytych przez Niemców w okolicach Bieguna Południowego.
Rozwinięciem idei dyskoplanu była seria obiektów latających ukrytych pod kryptonimami Haunebu oraz Vril. Pierwsza grupa, której reprezentantami były dwa spodki skonstruowane do końca 1942 r., poruszać się miała z prędkością 6 tys. km/h i przewozić od 9 do 20 osób. Kolejna – opatrzona numerami od 1 do 7 – zastąpić miała klasyczne samoloty bojowe i transportowe. Testy Vril-1 przeprowadzono już w połowie lat trzydziestych – pojazd o średnicy 5 m rozbić się miał po kilkudziesięciu metrach po oderwaniu od ziemi. Z kolei bojowy wariant tego modelu, oblatany został rzekomo w 1942 r. Poza tym zintensyfikowano prace nad wariantem Vril-7 Geist (niem. Duch): dużym (120 m średnicy) transportowcem zdolnym wynieść w przestrzeń kosmiczną ponad 100-osobowy oddział żołnierzy.
Niezależnie od powyższych prac, w Berlinie narodziła się idea skonstruowania dużego statku kosmicznego-matki, zwanego Andromeda-Geraet. To właśnie w tej sprawie, w okolicy Bożego Narodzenia 1943 r. przedstawiciele Towarzystwa Vril oraz SS spotkali się w Kołobrzegu. Dokładne miejsce mityngu oraz jego dokładny czas pozostają nieznane. Wiadomo jednak, że nad ujście Parsęty przybyły dwie najważniejsze „wiedźmy” III Rzeszy: wspomniana już Maria Orsic oraz nieznana z imienia i nazwiska kobieta o pseudonimie Sigrun.
Podczas seansu spirytystycznego z ich udziałem, mieszkańcy Alpha Tauri przekazać mieli nazistom informacje na temat obszarów w konstelacji Aldebaran, do których mogłyby w razie zagrożenia postępami sprzymierzonych przenieść się władze III Rzeszy. Do tego rodzaju działań niezbędne okazało się jednak dopracowanie pojazdów Vril-7 oraz właśnie Andromeda. Prace nad tymi ostatnimi zlecono przedsiębiorstwu Zeppelin. 22 stycznia 1944 r. efekty kołobrzeskiej konferencji Towarzystwa Vril przedstawiono w Kancelarii Rzeszy w Berlinie.
Co dalej działo się z niemieckimi latającymi spodkami dziś dokładnie nie wiadomo. Jak donosili radzieccy wywiadowcy, 24 lutego 1945 r. w okolicach Pragi na niebie widziany był obiekt przypominający kształtem oraz wielkością transporter Vril-7. Taką samą maszynę widziano w połowie kwietnia tego samego roku nad zachodnim Bałtykiem. Poza tym nazistowskie UFO atakować miało okręty US Navy w Arktyce jeszcze w 1947 roku.
https://gk24.pl/ufo-iii-rzeszy-mialo-byc-projektowane-w-kolobrzegu/ar/4652426?fbclid=IwAR2qFvI_JU2yHtW73OsZDari-7HndFmF8jmLRPbzGnTgKOZeGI1dLWxwVNs